Któregoś wczesnego ranka w Dolinie Muminków Włóczykij
obudził się w swoim namiocie i poczuł, że nadeszła jesień i czas ruszać w
drogę. Taki wymarsz zawsze jest nagły. W jednej chwili wszystko się
zmienia, temu, kto odchodzi, zależy na każdej minucie, szybko wyciąga
namiotowe śledzie i gasi żar, zanim ktokolwiek przyjdzie przeszkadzać i
wypytywać, i zaczyna biec, w biegu zarzucając plecak, i wreszcie jest
już w drodze, raptem spokojny niczym wędrujące drzewo, na którym nie
rusza się ani jeden liść. Tam gdzie stał namiot, świeci pusty prostokąt
trawy. Później, kiedy zrobi się dzień, zbudzą się przyjaciele i
powiedzą: Odszedł, widać jesień się zbliża.
Tove Jansson, „Dolina Muminków w listopadzie”
Z Nami było inaczej trochę, ale w sumie też jest jesień i zaczynamy swoją drogę.
Najpierw było tak
Po paru godzinach nierównej walki z czasem, kartonami, folią i taśmami(3!) ok 2 w nocy było:
Lekko spakować się nie było, poświęciliśmy na to prawie dwa dni i prawie dwie noce, ale ważne, się udało. Pozdrawiamy z Lotniska Chopina, za godzinę zaczynamy! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz